Sobota, 23. Listopad 2024

European Open w Warszawie: Zmagania w hali COS Torwar - Polscy Judocy Blisko Medalu

European Open

To był największy i jeden z najbardziej emocjonujących turniejów w historii European Open w Warszawie. Polscy judocy toczyli zacięte pojedynki, pokonywali dużo wyżej notowanych rywali. Jednak ostatecznie zakończyli zawody bez medalu. Najbliżej byli Anna Dyba w kategorii 78 kg i Damian Szwarnowiecki w wadze 81 kg.

Drugi garnitur – tak powszechnie mówiło się przed zawodami o uczestnikach European Open w judo na stołecznym Torwarze. Co prawda najwyżej sklasyfikowanych w rankingach sportowców rzeczywiście zabrakło, z powodu zbieżności terminów z turniejami Grand Slam, ale ci, którzy stawili się w Warszawie zaprezentowali bardzo wysoki poziom. Dużo dynamicznych walk i efektownych akcji. Wiele z nich bardzo wyrównanych, do tego stopnia, że najwyżej klasyfikowany w kategorii 66 kg (33. w rankingu) Hekim Agamammedow z Turkmenistanu odpadł już po pierwszym starciu z Jusufem Nurkoviciem z Czarnogóry.

Polacy mieli nadzieję na wyrównanie, albo nawet poprawienie ubiegłorocznego dorobku z European Open, kiedy to w Warszawie trzykrotnie stawali na podium. Jednak rzeczywistość okazała się mniej optymistyczna. W sobotę nikomu z biało-czerwonych nie udało się dostać do czołowej ósemki. – Liczymy na lepszy występ w niedzielę, bo w wyższych kategoriach wagowych szanse mamy większe – mówił prezes Polskiego Związku Judo, Jacek Zawadka. I miał rację. Szanse rzeczywiście były większe, a w kilku przypadkach Polacy dosłownie otarli się o podium.

W kategorii 81 kilogramów uwagę kibiców skupiał Paweł Drzymał, 48. w światowym rankingu. Jednak zawodnik Czarnych Bytom już w drugiej rundzie (w pierwszej miał wolny los) musiał uznać wyższość szwajcara Loica Gerosy, który w ekspresowym tempie wykonał dwie akcje ocenione na waza-ari i cieszył się ze zwycięstwa. Natomiast doświadczony, 30-letni Damian Szwarnowiecki krok po kroku osiągał kolejne rundy. Najpierw pokonał Francuza Anthony'ego Tamę, później Włocha Alessandro Belliniego, a następnie Czecha Jana Svobodę. Powstrzymał go dopiero Azer Magerram Imamverdiew – jak się później okazało – zdobywca złotego medalu. W repesażu Szwarnowiecki przez ippon pokonał Gruzina Lukę Jawakiszwiliego, a do walki o brąz stanął naprzeciwko Francuza Baptiste'a Pierre'a. Zacięta walka, ostrzeżenia po jednej i po drugiej stronie, a ostatecznie triumf Francuza przez ippon. Polak został sklasyfikowany na piątej pozycji. – Ciężka przeprawa była, żeby zdobyć to piąte miejsce, jednak pozostaje niedosyt. Z występu jestem zadowolony, chociażby pod względem technik, które wykorzystywałem. Ale stać mnie na więcej. Jako doświadczony zawodnik powinienem unikać błędów, które dziś popełniałem – skomentował swój występ Szwarnowiecki i dodał: – Frekwencja w tym turnieju jest naprawdę duża. Sami Francuzi przywieźli do Warszawy kilkudziesięciu zawodników. W Polsce judo cieszy się popularnością wśród dzieci, bo to sport ogólnorozwojowy. Trzeba jednak zrobić poważną akcję marketingową, żeby więcej dzieciaków wiązało przyszłość z tą dyscypliną.

W kategorii 78 kilogramów kobiet Polska wystawiła aż 6 zawodniczek. Największe szanse dawano Aleksandrze Turek i Paulinie Muszyńskiej. Jednak Turek odpadła już po pierwszej walce, natomiast Muszyńska po drugiej, w której uległa późniejszej mistrzyni, Francuzce Lyse Vermisse. W drugiej rundzie goryczy porażki zaznała też Anna Dyba, przegrywając z Vicky Verschaere. Francuzka i Belgijka okazały się na tyle mocne, że dotarły do finału, a nasze panie dostały jeszcze jedną szanse w repesażach. Muszyńska uległa Ukraince Annie Kazakowej, a Dyba pokonała przez waza-ari Hiszpankę Lucię Perez Gomez. Jednak w pojedynku o brąz przegrała minimalnie z Holenderką Lindą Hanstede i – podobnie jak Szwarnowiecki – zajęła piąta lokatę. – Piąte miejsce jest najgorsze, bo zaraz za podium. Jestem wkurzona na wynik tego starcia o brązowy medal, ale na pewno wnioski będą wyciągnięte przed następnymi zawodami. Tam postaram się wypaść znacznie lepiej – mówiła, nie kryjąc emocji. Turniej European Open w Warszawie odbył się w stołecznej hali COS Torwar. Organizację imprezy wsparli: sponsor strategiczny Polskiego Związku Judo – PKP Cargo, Ministerstwo Sportu i Turystyki, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy i Centralny Ośrodek Sportu.

Trener reprezentacji Polski kobiet, Jacek Kowalski podkreślał, że dla uczestniczek warszawskiego turnieju bardzo ważne było zebranie doświadczenia na międzynarodowej arenie. – Każdy pojedynczy występ, każda walka jest dla nas materiałem do przemyśleń. Spodziewaliśmy się tutaj lepszego występu, ale jak widać turniej nie był słaby. Na pewno chcielibyśmy, aby to tak zwane zaplecze było bogatsze i żebyśmy z lepszymi wynikami kończyli takie zawody. Nie traktowałbym jednak tego turnieju jako papierka lakmusowego, bo jednak nie startowało sporo naszych kluczowych zawodników, jak np. kontuzjowana Angelika Szymańska.

Wspomniana Szymańska, ósma w rankingu kategorii 63 kg, niedawno doznała kontuzji stawu skokowego. Zmagania koleżanek i kolegów obserwowała z trybun stołecznej hali. – Moim marzeniem jest to, aby judo było u nas popularne tak jak we Francji. Kiedy startowałam w Paryżu atmosfera była niesamowita, trybuny pełne. Ale jestem przekonana, że jeżeli pojawią się sukcesy międzynarodowe, przede wszystkim medal igrzysk olimpijskich, to będziemy szli w tym kierunku. Moim celem jest zdobycie medalu w Paryżu i z takim przekonaniem będę jechać na te igrzyska - podsumowała.

Z odpowiednim dystansem do rezultatów biało-czerwonych w Warszawie podszedł prezes Polskiego Związku Judo, Jacek Zawadka. – Tradycyjnie ten turniej był medalodajny dla Polaków, ale trzeba uszanować decyzje trenerów i zawodników przygotowujących się do igrzysk olimpijskich. Na tym etapie nie mogli wystąpić w Warszawie. Trochę martwi, że zaplecze nie pokazało się lepiej. Pocieszające są te dwa piąte miejsca, jedno siódme, kilka fajnych walk juniorów. Turniej jest bardzo mocny, ale my musimy na takich turniejach zdobywać medale. Tak czy inaczej, bezsprzeczne jest, że mamy piękną halę, znakomicie przygotowaną. Organizacyjnie jesteśmy mistrzami świata, bo zbieramy same dobre oceny ze wszystkich stron – dodał szef polskiego judo.

W przyszły weekend odbędzie się kolejny turniej Gland Slam z udziałem reprezentantów Polski – w Taszkiencie. W kwietniu mistrzostwa Europy, a w maju mistrzostwa świata i zakończenie olimpijskich kwalifikacji.

Partnerzy

Ilość wyświetleń: 1210