Wtorek, 17. Wrzesień 2024

Konrad Bukowiecki przed igrzyskami: "Być olimpijczykiem to wielki zaszczyt i wielki honor"

Konrad Bukowiecki w COS OPO Spała

Zapraszam do lektury wywiadu z olimpijczykiem, wicemistrzem Europy z 2018 roku, specjalistą od pchnięcia kulą, Konradem Bukowieckim. W rozmowie poruszyliśmy tematy związane z karierą sportową, Konrad podzielił się z nami swoim doświadczeniem i marzeniami na przyszłość.

Jak przygotowanie do igrzysk olimpijskich?

Konrad Bukowiecki: Teraz to już ostatnia prosta, w moim przypadku ważniejsze było to, żeby się zakwalifikować na igrzyska, minimum kwalifikacjyjne było bardzo wysokie, takie, z jakim Tomek Majewski wygrywał igrzyska w Pekinie, a teraz trzeba było tyle pchnąć, żeby mieć zagwarantowany start. Biorąc pod uwagę to, co się działo z moim zdrowiem przez ostatnie lata, raczej celowaliśmy w to, żeby wejść z rankingu, niż łudziliśmy się na to, żeby to minimum pchnąć, na tę chwilę było to ponad moje siły, ale finalnie się udało się osiagnąc to co założyłem sobie na ten rok. Jestem na swoich trzecich igrzyskach. Wszedłem z przedostatnim wynikiem, ale liczy się to, że udało mi się uzyskać kwalifikację. Teraz każde miejsce powyżej przedostatniego na igrzyskach będzie dobrym wynikiem.

Będą to Twoje trzecie igrzyska, jakie masz wspomnienia i doświadczenia z dwóch poprzednich?

Na pewno poprzednie igrzyska różniły się od siebie. Na igrzyska w Rio jechałem jako 19-latek, w maju pisałem maturę, a w sierpniu brałem udział w igrzyskach, dużo się w moim życiu wtedy działo. Jako nastolatek wszystko bardziej przeżywałem. Natomiast jeśli chodzi o same wspomnienia są one bardzo pozytywne. Wspomnienia o tym co się dzieje w wiosce olimpijskiej, co się dzieje na samym starcie na igrzyskach, to jaka jest atmosfera i cała otoczka, doświadczyć tego i przeżyć mogą naprawdę nieliczni. Wielu ludzi trenuje całe życie po to, żeby pojechać chociaż raz na igrzyska, a udaje się to garstce zawodników. Atmosfera na miejscu jest naprawdę magiczna i zupełnie nie do podrobienia i nie do powtórzenia. Tokio to były „pandemiczne” igrzyska, było zupełnie inaczej. Natomiast sama atmosfera w środku była podobna, poza tym, że wszyscy chodziliśmy w maskach, na stołówce były plexy, nie można było ze sobą rozmawiać. Praktycznie każdego dnia rano musieliśmy się badać, więc były to zupełnie inne igrzyska niż te w Rio. Przede wszystkim bez kibiców na trybunach, w Rio stadion był wypełniony po brzegi, a w Tokio kibiców nie było w ogóle, trudno je porównać. Ale takich jeszcze nie było i już pewnie się nie powtórzą. Wolałbym oczywiście aby były "normalne", ale warto pamiętać, że takie igrzyska były i ja w nich brałem udział.

Gdyby nie sport, to co?

Nie jestem dobrym adresatem tego pytania, bo u mnie sport był zawsze i zanim zacząłem trenować pchnięcie kulą - lekkoatletykę w ogóle - to przede wszystkim pływałem, trochę boksowałem, mając 5 lub 6 lat regularnie trenowałem, miałem kartę pływackiej i chodziłem na treningi, jednak to lekką atletyką związałem swoją przyszłość.

Trenowałeś również rzut dyskiem i nawet z pewnymi sukcesami?

Faktycznie w kategoriach młodzieżowych ten dysk się przewijał, nie bylem wtedy jeszcze tak ukierunkowanym zawodnikiem. Podobnie jak w pchnięciu kulą nieźle mi szło. Te konkurencje są do siebie podobne, aczkolwiek na takim wysokim poziomie wiadomym jest, że raczej nie da się tego łączyć. Porzuciłem rzut dyskiem kilka lat temu i nie będę do niego wracał, z kulą mi bardziej po drodze. Tak na marginesie wydaje mi się, że mój wynik 66,5 metra w kategorii do lat osiemnastu, nadal jest najlepszym wynikiem w tej kategorii wiekowej, myślę, że to jest kawałek odległości.

Czy to podejście interdyscyplinarne pomogło Ci?

Zdecydowanie tak, lekkoatletyka jest bardzo wszechstronną dyscypliną w ogóle.  Jak na swój wzrost i wagę jestem dosyć sprawnym zawodnikiem, mobilnym, dynamicznym i tak dalej, wydaję mi się, że to dzięki temu, że już od najmłodszych lat praktycznie codziennie trenowałem. Dużo pamiętam z treningów judo, takie praktyczne rzeczy typu jak upadać, jak ktoś tego nie umie, istnieje ryzyko kontuzji, umiejetnie upadając niweluje się to ryzyko. Mogę polecić rozwój ogólno-sportowy przede wszystkim pływanie, sam co prawda pływam bardziej rekreacyjnie, ale dalej potrafię szybko pływać i to też budzi u wielu osób zdumienie, że faktycznie ktoś moich rozmiarów potrafi tak szybko poruszać się w wodzie, tego się nie zapomina. Podejrzewam, że teraz pływam na tym samym poziomie co mając 12 lat, ale to dalej jest szybciej niż przeciętny człowiek.

Co wchodzi w skład Twojego cyklu treningowego?

To zależy od okresu, w którym się znajdujemy, bo jednak dzielimy, przygotowania najpierw obudowę, później faktycznie główny trening, żeby później z tego treningu schodzić i w sezonie startowym już bardziej formę podtrzymywać niż budować. Natomiast jeśli chodzi o pchnięcie kulą, to głównie pchnięcia, technika, siłownia, elementy sprawności, czyli sprinty, skoki, rzuty piłkami, rzuty kulami, jest tego naprawdę dużo.

Jako sportowcy spędzacie dużo czasu w ośrodkach przygotowań Olimpijskich Centralnego Ośrodka Sportu w którym bywasz najczęściej?

Głównie w Spale, nie pamietam kiedy byłem tu pierwszy raz, ale pamiętam, że Internat Junior był wtedy, nieczynny, jeszcze przed remontem, nie wiem dokładnie, który to był rok. Można to pewnie jakoś sprawdzić.

Jak pierwszy raz przyjechałeś, jakie miałeś odczucia, jakie zrobił na Tobie wrażenie?

Będąc zawodnikiem, trenując też ze starszymi zawodnikami, słyszałem o tym ośrodku i wiedziałem, że tutaj trenują mistrzowie. I pamiętam, że miałem okazję pojechać wcześniej na obóz, ale zachorowałem, miałem grypę. I wtedy pamiętam, że byłem bardzo rozczarowany, że nie mogłem pojechać. Moim małym marzeniem było pojechać do Spały i potrenować. Ale już na następny obóz się załapałem.

A jak ocenił byś infrastrukturę?

Zdecydowanie dla lekkoatletów jest to najlepszy ośrodek w Polsce i myślę, że jeden z lepszych w ogóle. Przede wszystkim poza tym, że mamy ładny, wyremontowany stadion, to mamy też hale lekkoatletyczną. I to jest rarytas, takich hal lekkoatletycznych w Polsce można wyliczyć na palcach jednej ręki. Przy złej pogodzie czy gorszych warunkach zawsze możemy iść na halę i zrobić normalny, pełny trening, to się naprawdę chwali. Poza tym wszystko jest na wysokim poziomie i odnowa biologiczna, i elementy treningu funkcjonalnego.

Co motywuje Cię do ciągłego doskonalenia swoich umiejętności?

Wydaje mi się, że chęć udowodnienia - przede wszystkim samemu sobie - że stać mnie na wiele i że jeszcze nie pokazałem 100% swoich możliwości, kibice oczywiście też są ważni, robimy to ku uciesze fanów i kibiców. Natomiast wydaje mi się, że większość z nas jednak ma takie swoje cele i ambicje, które chce samemu spełnić, a ja nie do końca jeszcze je spełniłem, póki jeszcze w to wierzę, to mam motywację.

Jak radzisz sobie z presją przed ważnymi zawodami, czy przed igrzyskami jest duży stres?

Biorąc pod uwagę poprzednie igrzyska te zbliżające się, będą tymi, do których najbardziej podejdę na luzie. Nie wiem, jak będzie na samym stadionie, natomiast pamiętam, że w Rio miałem 19 lat, byłem bardzo zestresowany i w pierwszym pchnięciu w eliminacjach faktycznie nogi mi się ugięły i nie pamiętam tej próby, było to coś co działo się tak szybko. Na szczęście zebrałem się i w drugiej próbie pchnąłem minimum do finału, więc było dobrze. Przed Tokio, byłem kontuzjowany i tak naprawdę dwa albo trzy miesiące przed igrzyskami praktycznie nie mogłem trenować, nie mogłem robić techniki, nie mogłem pchać. Dopiero dwa tygodnie przed samym startem po dwóch miesiącach zacząłem pełny trening. Nie chciałbym żeby to źle zabrzmiało, ale chciałem po prostu odhaczyć sobie te igrzyska, wiedziałem, że świata w takiej formie nie zwojuje. Natomiast teraz wydaje mi się, że po tym, co się działo przez ostatnie lata z moim zdrowiem, jestem najbardziej zadowolony i szczęśliwy z tego, że wystartuję na tych igrzyskach i wydaje mi się, że na mam presji. Chyba też nikt na mnie za bardzo nie stawia, więc to jest dobre, bo tej presji nie ma a sport to sport i tak naprawdę wszystko się może zdarzyć. Może pozytywnie zaskoczę, zobaczymy.

Jakie cele chciałbyś zrealizować w swojej karierze?

Jest ich naprawdę sporo i chyba nie lubię o nich mówić głośno, mam je z tyłu głowy. Mimo, że nie jestem już w pierwszej młodości, to nie uważam też żebym był stary. Mam nadzieję że jeszcze ładnych parę lat przede mną.

Zakładam, że pierwszym celem był awans na igrzyska i został on zrealizowany?

To był cel na ten rok, takich długoterminowych celów jest więcej. Pamiętam, jak zaczynałem swoją przygodę ze sportem, postawiłem sobie cel, wiele osób mówiło, że chciałoby pojechać na igrzyska. Ja mówiłem, że chciałbym pojechać na pięć, bo jest pięć kółek. Także na razie konsekwentnie ten cel realizuję. Już mam trzy piąte za sobą. Jeszcze dwa i jeden z moich celów w sportowej karierze się spełni. Dlatego tym bardziej ten rok dla mnie naprawdę dużo znaczy. Mój start w tych igrzyska nie był pewny jak w dwóch poprzednich. Nie byłem do końca pewny czy wystartuję i kosztowało mnie to sporo stresu.

Co według Ciebie jest kluczem do sukcesu w sporcie?

Przede wszystkim zdrowie, można mieć motywację, można być super sportowcem, ale jak się nie ma zdrowia to nic z tego nie będzie. Poza zdrowiem, na pewno wytrwałość, odporność na nieprzychylnych ludzi i na rzeczy, które się po prostu zdarzają. Bo na niektóre nie mamy wpływu, a się zdarzają. Dodatkowo powiem - choć to oklepane stwierdzenie - ale kluczem jest determinacja. W sporcie większość prób nam nie wychodzi, na sportowej drodze do celu jest więcej niepowodzeń niż sukcesów. Więc determinacja, żeby faktycznie, się nie poddawać i dążyć do celu.

Czy masz jakieś hobby poza sportem, jakieś pasje, które pomagają Ci się zrelaksować?

Lubię grać na konsoli, spędzać czas z moją narzeczoną, z moim pieskiem. Lubię przebywać w domu, ze względu na to, że bywam w nim rzadko. Mieszkam na Warmii i Mazurach, mam obok las, jezioro i lubię się tam relaksować. Także lubię odpoczywać z dala od sportu, bo jednak jest on bardzo absorbujący. Cały dzień jest podporządkowany pod to, żeby zrobić trening. Więc lubię po prostu być w domu z rodziną i to jest mój sposób na relaks.

Jakie przesłanie chciałbyś przekazać swoim fanom?

Moim fanom chciałbym podziękować, a ludziom, których trudno do niuch zaliczyć, chciałbym przekazać, żeby trochę wrzucili na luz. Spotykam się z mocno krytycznymi komentarzami typu „po co on tam jedzie?”. Dziwi mnie to, bo wydaje mi się, że być olimpijczykiem to wielki zaszczyt i wielki honor. Nie jest tak, że jadę tam na wycieczkę. Udało mi się zakwalifikować nikt mi tego nie dał, ciężko pracowałem, żeby tam być. Nie jadę na igrzyska żeby przegrać. Jak byłem małym chłopcem, zaonteresowanym sportem, i słyszałem, że ktoś jest olimpijczykiem to od razu rósł w moich oczach kilkanaście centymetrów, niestety widzę, że etos olimpijczyka jest trochę zatarty i że to już nie robi na ludziach takiego wrażenia. A moim fanom chciałbym podziękować, są osoby, które dobrze mi życzą i którzy trzymają za mnie kciuki, więc im chciałbym podziękować.

Co byś powiedział młodym zawodnikom, którzy zaczynają swoją przygodę ze sportem?

Wytrwałości, mocnego charakteru i przede wszystkim zdrowia. Młodym zawodnikom powiedziałbym, żeby słuchali mądrzejszych od siebie, bo często młodym się wydaje -zresztą mi też się tak wydawało jak miałem 18-19 lat - że ja już wszystko wiem najlepiej. Więc radziłbym, żeby słuchali ludzi mądrzejszych od siebie, żeby dbali o swoje zdrowie i chodzili często do fizjoterapeutów i próbowali prewencyjnie działać niż później leczyć kontuzje. Można być super utalentowanym, ale jak nie będzie zdrowia to trudno o sukces.

Czego możemy Ci życzyć?

Myślę, że przede wszystkim zdrowia i szczęścia, bo jednak czasami to szczęście - jakkolwiek ktokolwiek by tego nie nazwać - jest potrzebne.

Tego Ci też życzymy

Dziękuję bardzo.

I złotego medalu na igrzyskach.

Dzięki.

 

Wywiad przeprowadził: Dariusz Depczyński.

Partnerzy

Ilość wyświetleń: 640